-Tak. Odpowiedziałem i na moją twarz napłynął uśmiech.
Poszedłem z wilkami na dalsze polowanie, a cały czas Mi gratulowali. Byłem wdzięczny Alfie.
-Makon, podszkol nas trochę w polowaniu. Poprosił For.
-Dobrze - zgodziłem się nadal ucieszony - ale najpierw powinniśmy trochę po polować.
-Możemy przecież jedno pogodzić z drugim! Nalegał Kornel.
-Dobrze... Zgodziłem się, ale zobaczyłem wrogie stado.
Było nas mało więc musieliśmy uciec. Postanowiłem szybko powiadomić o tym Tasana! Pobiegłem szybko do niego.
-Panie! Panie! - krzyczałem - Atakują!
-Co?! Przeraził się i razem pognaliśmy w miejsce w, którym jeszcze przed chwilą byli najeźdźcy. Teraz nikogo już tam nie było, a inni łowcy z naszego stada wyszli z kryjówek.
-Ale oni naprawdę jeszcze przed chwi... Tłumaczyłem, ale Tasan Mi przerwał mówiąc że Mi wierzy.
-Musimy być ostrożni, bo oni mogą jeszcze zaatakować. Powiedział do nas poważnym tonem. Po tych męczących chwilach nastała gwieździsta noc. Nie wiedzieć czemu - poszedłem za granicę stada, by sprawdzić co słychać u tamtego stada. Jednak zobaczyłem że opuszczają te tereny. Nie zauważyli Mnie, ale ja patrzyłem zza krzaków jak odchodzą.
-"Pewnie przenoszą się do terenów nad jeziorem." Stwierdziłem ucieszony i obiecałem sobie że jutro rano powiem to Tasanowi. Nie mogłem zasnąć, więc pobiegłem do strumyka się napić. Zobaczyłem tam Maliane. Ona dziś też widziała mój czyn. Mam nadzieje że też Mi pogratuluję!
Maliana?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz