Spojrzałam w jego oczy i próbowałam udawać że nie zrobiło to na Mnie wielkiego wrażenia. W rzeczywistości byłam zakochana w Makonie.
-Cześć - przywitałam się wesoło - dzisiaj to Ci się udało...
-Dziękuję - odpowiedział - zawsze byłem dobry w polowaniu.... - przechwalał się - nawet chyba najlepszy...
-Już nie musisz się tak przechwalać. - Zaśmiałam się i spojrzałam w niebo. - Dziś jest pełnia. - poinformowałam - a wiesz że jak się zawyję do pełni z tamtej góry to ponoć ma się potem szczęście.
-To chodź. Powiedział i pobiegł w stronę góry.
Ja ruszyłam za nim i pędziłam jak zwariowana. Skoczyłam na niego i sturlaliśmy się z górki. Potem on Mnie lekko odepchnął i wbiegł na górę wygrywając wyścig.
-Szybki jesteś! Pogratulowałam i też wskoczyłam na górę. Razem zawyliśmy. To była cudowna noc! Mam nadzieje że jeszcze kiedyś się spotkamy. Kocham go.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz