Oczywiście że ruszyłam na misję. W końcu to była okazja żeby przysłużyć się stadu! Ruszyłam tam gdzie był widziany mały wilk. Skradałam się po cichutku, żeby nikt Mnie nie słyszał. Wtedy zobaczyłam tego wilczka, siedział na drzewie i widać było że chce zejść. Byłam ciekawa jak on się tam w ogóle dostał.
-Mały! - krzyknęłam do niego - pomogę Ci zejść.
-Nie chce pomocy od mieszkańców pani stada! Burknął niegrzecznie, ale wtedy gałąź się urwała i on spadł. Złapałam go w pysk.
-Niech pani Mnie puści! Wydzierał się.
-Słuchaj - zaczęłam - nie będę się z Tobą kłócić bo mam rozkaz zabrać Cię do mojego króla.
Wilczek dalej się szarpał, ale ja niosłam go w pysku. Doszłam do naszej watahy i zastanawiałam się nad drugim problemem - partnerką dla Alfy, jednocześnie pilnowałam wilczków z naszego stada. Muszę przyznać że nie łatwo pilnuję się szczeniaków! Jednocześnie trzymałam łapą tego szczeniaka za ogon.
-Jak Ci w ogóle na imię? Spytałam.
-A czy jak powiem to będę mógł wrócić do mamy?!
-Tasan pewnie się zgodzi.
-To powiem.. - opowiadał - jestem Daro. Mieszkałem z rodzicami w stadzie które dla was jej wrogie, ale pewnej nocy oni i nasze stado odeszli. Gdy się obudziłem już ich nie było.
Po szczeniaki powoli zaczęły się schodzić ich matki. Po chwili zobaczyłam że po swoje szczenie przychodzi wilczyca z inną wilczycą. Te wilczyce były siostrami i zawsze sobie pomagały przy szczeniakach. Ta która miała szczenie nazywała się Nela, a ta która nie miała dzieci, ani męża nazywała się Awia. Awie znałam bardzo dobrze - była sympatyczna, miła i pomocna. Przypomniało Mi się drugie zadanie. Uznałam że Awia będzie ( może ) odpowiednia dla Tasana. Nela wzięła swojego szczeniaka i poszła, a Awie jeszcze zagadałam żeby została chwilę. Po kilku minutach przyszedł Tasan.
-Tasan - zwróciłam się do niego i pokazałam mu Daro - to jest ten wilczek. Nazywa się Daro. Jego stado odeszło i go tam zostawiło. - pokazałam mu też Awie - a to jest Awia. Awia jest moją koleżanką.
Awia przywitała się z Alfą. Tasan wziął Daro i powiedział że zdecyduję co z nim zrobić. Poszedł z małym Daro do swojej groty, razem z nim poszła Awia bo całkiem dobrze im się rozmawiało. Ja tym czasem poszłam do Makona.
-Piękna dziś pogoda.. - zaczęłam - może się przejdziemy.
-Czemu nie. - zawołał - ścigamy się nad jezioro!
Jak on kochał wyścigi! Ruszyłam za nim i wyprzedziłam go, on był tym zdziwiony i próbował Mnie dogonić. Jednak ja byłam pierwsza i pierwsza wskoczyłam do jeziora. Bawiliśmy się w wodzie jak dwa szczeniaki. Chlapaliśmy się i nurkowaliśmy.
-Ha! ha! ha! Śmialiśmy się co chwilę.
Kiedy zrobiło się późno wyszliśmy z wody. Weszliśmy na górę i spojrzeliśmy na zachód słońca.
-Makon - postanowiłam mu to wyznać - kocham Cię.
Makon?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz